Posts Tagged ‘Ofiara’

Czego św. Jan Vianney nauczał o wartości cierpienia

Jedną z bardziej znaczących i wypełniających części doktryny katolickiej – która nie jest tak dobrze rozwinięta ani nawet zrozumiana w innych wyznaniach chrześcijańskich – jest niesamowita wartość cierpienia. „Ofiaruj to” zwyczajowo wypływa z języka katolickiego w odpowiedzi na kłopoty, które wkraczają w nasze życie.

Niestety wielu chrześcijan wierzy, że Jezus cierpiał i umarł za nas, abyśmy nie musieli cierpieć. w ogóle

Chociaż Jezus rzeczywiście cierpiał i umarł, aby nas zbawić, i choć pewnego dnia odkupieni, „otrze z oczu wszelką łzę” (Obj. 21:4), naszą ścieżką zbawienia do ostatecznej, wiecznej nagrody w tym życiu jest podążanie po Jego drodze… a Jezus obiecał nam, że jeśli naprawdę będziemy Jego uczniami, będziemy cierpieć tak samo jak On (Filip. 1:29).

To cierpienie nigdy nie jest bez znaczenia; ma na celu uświęcenie naszych dusz, aby przygotować nas na niebo, bez względu na formę, w jakiej to nastąpi: czy to będzie choroba, strata bliskiej osoby, problemy w związku, trudności finansowe, zamieszanie emocjonalne, konflikty rodzinne, prześladowania religijne, klęski żywiołowe, trudności w karierze, ucisk rządu i tak dalej.

Kiedy Jezus przyjął we wcieleniu ludzkie ciało, na zawsze odkupił nasze ludzkie cierpienie. Dlatego cierpienie zawsze uczy nas o Bogu, o nas samych i o naszej relacji z Nim. Jeśli „oddajemy to”, poddajemy cały ból odkupicielskiej mocy krzyża Chrystusa.

A ci, którzy zrobili to dobrze – święci – mówią nam, że ich cierpienie zawsze było tego warte.

Św. Jan Vianney, słynny proboszcz z Ars i patron księży, pisał instrukcje katechetyczne na różne tematy dla wielu dusz, którymi kierował. Oto jego nauczanie na temat cierpienia i jego wielkiej wartości w życiu chrześcijanina. Jest to szczególnie przejmująca nauka na Wielki Tydzień, kiedy Kościół wzywa nas do pokuty i zaparcia się siebie, co jest pewnym rodzajem dobrowolnego cierpienia.

Katechizm o cierpieniu, św. Jana Vianney’a

Czy tego chcemy, czy nie, musimy cierpieć. Są tacy, którzy cierpią jak dobry łotr i inni jak zły łotr. Oboje cierpieli jednakowo. Ale jeden wiedział, jak zasłużyć na swoje cierpienia, przyjął je w duchu zadośćuczynienia i zwracając się do Jezusa ukrzyżowanego, otrzymał z Jego ust te piękne słowa: „Dziś będziesz ze Mną w Raju”

Drugi natomiast krzyczał, rzucał przekleństwa i bluźnierstwa i umarł w najstraszniejszej rozpaczy. Są dwa sposoby cierpienia – cierpieć z miłością i cierpieć bez miłości. Święci znosili wszystko z radością, cierpliwością i wytrwałością, ponieważ kochali. A my cierpimy z powodu gniewu, zmartwień i znużenia, ponieważ nie kochamy. Jeśli kochaliśmy Boga, powinniśmy kochać krzyże, powinniśmy ich pragnąć, powinniśmy mieć w nich upodobanie…. Powinniśmy być szczęśliwi, że możemy cierpieć z miłości do Tego, który z miłością cierpiał za nas. Na co narzekamy? Niestety! biedni niewierni, którzy nie mają szczęścia poznania Boga i Jego nieskończonego piękna, mają te same krzyże, co my; ale nie mają tych samych pociech. Mówisz, że to trudne? Nie, to jest łatwe, to pocieszające, to jest słodkie; to jest szczęście. Tylko musimy kochać, gdy cierpimy, i cierpieć, gdy kochamy.

Widzicie, moje dzieci, na Drodze Krzyżowej tylko pierwszy krok jest bolesny. Naszym największym krzyżem jest strach przed krzyżami…. Nie mamy odwagi nieść naszego krzyża i bardzo się mylimy; bo cokolwiek zrobimy, krzyż nas trzyma – nie możemy od niego uciec. Co w takim razie mamy do stracenia? Dlaczego nie miłować naszych krzyży i nie korzystać z nich, aby zabrać nas do Nieba? Wręcz przeciwnie, większość ludzi odwraca się plecami do krzyży i leci przed nimi. Im bardziej biegną, tym bardziej krzyż ich ściga, tym bardziej uderza i miażdży ciężarami…. Gdybyś był mądry, poszedłbyś mu na spotkanie jak św. Andrzej, który powiedział, gdy zobaczył przygotowany dla niego i wzniesiony w powietrze krzyż: „Witaj, dobry krzyżu! O krzyżu przedziwny! O pożądany krzyżu! Przyjmij mnie w swoje ramiona, zabierz mnie spośród ludzi i zwróć mnie mojemu Panu, który mnie odkupił przez Ciebie.”

Słuchajcie tego uważnie, moje dzieci: kto idzie na spotkanie krzyża, idzie w kierunku przeciwnym do krzyży; być może, spotyka ich, ale jest zadowolony z ich spotkania; on je kocha; niesie je odważnie. One jednoczą go z Naszym Panem; oczyszczają go; odłączają go od tego świata; usuwają wszelkie przeszkody z jego serca; pomagają mu przejść przez życie, tak jak most pomaga przejść przez wodę…. Spójrz na świętych; gdy nie byli prześladowani, prześladowali samych siebie.

Pewien dobry zakonnik poskarżył się pewnego dnia Panu Jezusowi, że jest prześladowany. Zapytał: „O Panie, co takiego zrobiłem, że jestem tak traktowany?” Odpowiedział mu nasz Pan: „A ja, co uczyniłem, gdy prowadzono mnie na Kalwarię?” Wtedy zakonnicy zrozumieli; płakał, prosił o przebaczenie i nie śmiał już narzekać. Świeccy ludzie są nieszczęśliwi, gdy mają krzyże, a dobrzy chrześcijanie są nieszczęśliwi, gdy ich nie mają. Chrześcijanin żyje pośród krzyży, jak ryba żyje w morzu.

Spójrz na św. Katarzynę; ma dwie korony, czystość i męczeństwo: jakże jest szczęśliwa, ta kochana mała święta, że ​​zdecydowała się raczej cierpieć niż zgodzić się na grzech! Był raz zakonnik, który tak bardzo kochał cierpienie, że przywiązał sobie linę do studni. Sznur ten starł się ze skóry i stopniowo zagłębił się w ciele, z którego wyszły robaki. Jego bracia poprosili, aby go wyrzucono ze wspólnoty. Odszedł szczęśliwy i zadowolony, aby ukryć się w skalnej jaskini. Ale tej samej nocy przełożony usłyszał, jak Nasz Pan mówił do niego: „Straciłeś skarb swojego domu”. Potem poszli po tego dobrego świętego i chcieli zobaczyć, skąd pochodzą te robaki. Przełożonemu kazano odciąć pępowinę, co dokonano poprzez odwrócenie ciała. W końcu wyzdrowiał.

Bardzo blisko, w sąsiedniej parafii, leżał w łóżku mały chłopiec, pokryty wrzodami, bardzo chory i bardzo nieszczęśliwy; Powiedziałam do niego: „Moje biedne dziecko, bardzo cierpisz!” Odpowiedział mi: „Nie, proszę księdza; dzisiaj nie czuję bólu, który odczuwałem wczoraj, a jutro nie będę cierpiał z powodu bólu, który odczuwam teraz. „Chcesz wyzdrowieć?” „NIE; Byłem niegrzeczny, zanim zachorowałem, i mogę być taki znowu. Czuję się bardzo dobrze taki, jaki jestem. Nie rozumiemy tego, bo jesteśmy zbyt ziemscy. Dzieci, w których mieszka Duch Święty, zawstydzają nas.

Jeśli dobry Bóg posyła nam krzyże, opieramy się, narzekamy, szemramy; tak bardzo jesteśmy przeciwni temu, co nam zaprzecza, że ​​chcemy być zawsze w pudełku wysłanym miękką bawełną, ale powinniśmy być wrzucani do pudełka cierniowego. To przez krzyż idziemy do nieba. Choroby, pokusy, kłopoty, to tak wiele krzyży, które prowadzą nas do Nieba. To wszystko wkrótce się skończy…. Spójrz na świętych, którzy przybyli tam przed nami…. Dobry Bóg nie wymaga od nas męczeństwa ciała; Wymaga jedynie męczeństwa serca i woli…. Nasz Pan jest naszym wzorem; weźmy swój krzyż i idźmy za Nim. Postępujmy jak żołnierze Napoleona. Musieli przejść przez most pod ostrzałem śrutu; nikt nie odważył się go przejść. Napoleon przyjął barwy, maszerował pierwszy, a wszyscy za nim. Zróbmy to samo; podążajmy za naszym Panem, który odszedł przed nami.

Żołnierz opowiadał mi pewnego dnia, że ​​podczas bitwy maszerował przez pół godziny po zwłokach; prawie nie było miejsca, po którym można było stąpać; ziemia była cała zabarwiona krwią. Dlatego na drodze życia musimy przejść przez krzyże i kłopoty, aby dotrzeć do naszej prawdziwej ojczyzny. Krzyż jest drabiną do Nieba…. Jakże pocieszające jest cierpienie przed Bogiem i wieczorem, przy rachunku sumienia, by móc powiedzieć: „Przyjdź, duszo moja! miałeś dzisiaj dwie lub trzy godziny podobieństwa do Jezusa Chrystusa. Zostałeś biczowany, ukoronowany cierniem, ukrzyżowany razem z Nim!” O, co za skarb na godzinę śmierci! Jak słodko jest umrzeć, kiedy żyliśmy na krzyżu! Powinniśmy gonić za krzyżami, jak skąpiec za pieniędzmi…. Nic poza krzyżami nie zapewni nam spokoju w Dniu Sądu. Kiedy nadejdzie ten dzień, będziemy szczęśliwi w naszych nieszczęściach, dumni ze swoich upokorzeń i bogaci w nasze ofiary!

Gdyby ktoś ci powiedział: „Chciałbym stać się bogaty; co muszę zrobić?” odpowiadalibyście mu: «Musisz pracować». Cóż, aby dostać się do Nieba, musimy cierpieć. Nasz Pan wskazuje nam drogę w osobie Szymona Cyrenejczyka; Wzywa swoich przyjaciół, aby nieśli za Nim Jego krzyż. Dobry Bóg pragnie, abyśmy nigdy nie stracili z oczu Krzyża, dlatego jest on stawiany wszędzie; przy drogach, na wzgórzach, na placach publicznych – abyśmy na jego widok mogli powiedzieć: „Patrzcie, jak Bóg nas umiłował!” Krzyż obejmuje świat; jest zasadzony na czterech krańcach świata; jest jego częścią dla wszystkich. Krzyże są na drodze do Nieba jak piękny kamienny most nad rzeką, po którym można ją przejść. Chrześcijanie, którzy nie cierpią, przechodzą przez tę rzekę po wątłym moście, po moście z drutu, zawsze gotowym ustąpić pod ich stopami.

Kto nie miłuje Krzyża, może rzeczywiście zostać zbawiony, ale z wielkim trudem: będzie małą gwiazdą na firmamencie. Ten, kto będzie cierpiał i walczył dla swego Boga, będzie świecił jak piękne słońce. Krzyże przemienione płomieniami miłości są jak wiązka cierni wrzucona w ogień i zamieniona w popiół. Ciernie są twarde, ale popiół jest miękki. O, ileż słodyczy doświadczają dusze, które w cierpieniu są całe dla Boga! To jest jak mieszanina, do której dodaje się dużo oliwy: ocet pozostaje octem; ale oliwa koryguje jego gorycz, której prawie nie można wyczuć.

Jeśli włożysz wyborne winogrona do tłoczni, wyjdzie pyszny sok: nasza dusza w tłoczni krzyża wyda sok, który ją odżywia i wzmacnia. Kiedy nie mamy krzyży, jesteśmy jałowi: jeśli znosimy je z rezygnacją, odczuwamy radość, szczęście, słodycz!… to początek Nieba. Otaczają nas dobry Bóg, Najświętsza Dziewica, aniołowie i święci; są po naszej stronie i nas widzą. Przejście do innego życia dobrego chrześcijanina, doświadczanego przez utrapienia, jest jak przejście człowieka na łożu róż. Ciernie wydzielają wonność, a Krzyż tchnie słodyczą. Musimy jednak ścisnąć ciernie w dłoniach i przycisnąć Krzyż do serca, aby wypuściły zawarty w nich sok.

Krzyż dał światu pokój; i musi przynieść pokój naszym sercom. Wszystkie nasze nieszczęścia biorą się z tego, że tego nie kochamy. Strach przed krzyżami je wzmaga. Krzyż niesiony prosto i bez tych odwzajemnień miłości własnej, które wzmagają kłopoty, nie jest już krzyżem. Pokojowe cierpienie nie jest już cierpieniem. Narzekamy na cierpienie! Powinniśmy mieć znacznie więcej powodów do narzekania, że ​​nie cierpimy, ponieważ nic nie upodabnia nas bardziej do naszego Pana niż niesienie Jego krzyża. O, jakie piękne zjednoczenie duszy z Panem Naszym Jezusem Chrystusem przez miłość i cnotę Jego Krzyża! Nie rozumiem, jak chrześcijanin może nie lubić krzyża i uciekać od niego! Czyż nie ucieka jednocześnie od Tego, który raczył się do niego przyłączyć i umrzeć za nas?

Sprzeczności prowadzą nas do stóp Krzyża, a Krzyż do Bramy Nieba. Abyśmy mogli się tam dostać, musimy zostać zdeptani, musimy zostać wyniszczeni, pogardzani, zmiażdżeni…. Nie ma na tym świecie ludzi szczęśliwych poza tymi, którzy cieszą się spokojem ducha pośród kłopotów życia: kosztują radości dzieci Bożych…. Wszelkie bóle są słodkie, gdy cierpimy w jedności z Naszym Panem…. Cierpieć! co to oznacza? To tylko chwila. Gdybyśmy mogli spędzić tydzień w niebie, zrozumielibyśmy wartość tej chwili cierpienia. Nie powinniśmy znaleźć wystarczająco ciężkiego krzyża, żadnej próby wystarczająco gorzkiej. . . . Krzyż jest darem, jaki Bóg daje swoim przyjaciołom.

Jak pięknie jest każdego ranka składać siebie w ofierze dobremu Bogu i przyjmować wszystko w ramach odpokutowania za nasze grzechy! Musimy prosić o miłość do krzyży; wtedy stają się słodkie.

Próbowałem tego przez cztery lub pięć lat. Zostałem ostro oczerniany, mocno zaprzeczany, nieźle powalony. Och, rzeczywiście miałem krzyże! Miałem prawie więcej, niż mogłem unieść! Potem zaczęłam prosić o miłość do krzyży i byłem szczęśliwy. Mówiłem sobie, naprawdę nie ma szczęścia poza nim! Nigdy nie powinniśmy zastanawiać się, skąd pochodzą krzyże: pochodzą one od Boga. To zawsze Bóg daje nam ten sposób udowadniania naszej miłości do Niego”.

Św. Jan Vianney

Zamień cierpienie w świętość

Jak mówi proboszcz z d’Ars, cierpienie jest powszechne. Każdy doświadcza bólu, choroby, żalu, straty. W takich chwilach może być trudno zwrócić wzrok na Jezusa lub znaleźć właściwe słowa lub uczynki, aby pocieszyć ukochaną osobę. Ale Bóg daje nam wielki dar: swój własny przykład miłości. Jezus cierpiał za nas na krzyżu, składając wieczną ofiarę za nasze grzechy i zaprasza nas, abyśmy zjednoczyli nasze cierpienie z Jego cierpieniem.

Cierpienie zdarza się każdemu z nas, ale cierpienie nie jest bez znaczenia. Uwierz i odkryj, jaka to szansa na zjednoczenie się z Chrystusem.

____________________________________________________
Opracowanie, tłumaczenie i redakcja Andrzej M. Jankowski

Triduum Paschalne

Jaki jest podstawowy przekaz Świętego Triduum Paschalnego?

Pierwsza wzmianka o „najświętszym Triduum Pana Jezusa ukrzyżowanego, pogrzebanego i zmartwychwstałego” znajduje się w pismach św. Augustyna z IV wieku. Jednak Nowy Testament zawiera dowody na to, że pierwsi uczniowie Jezusa uznawali wielkie znaczenie trzech dni między ukrzyżowaniem, śmiercią, pogrzebem i zmartwychwstaniem Jezusa. Cała wiara chrześcijańska opiera się na przeżywaniu tych trzech dni, z których Wielki Czwartek ustanawia Eucharystię; Wielki Piątek, celebruje ofiarna śmierć Jezusa; Wielka Sobota, celebruje zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią i piekłem; i ostatecznie Niedziela Wielkanocna, to celebracja nowego stworzenia.

Łacińskie słowo Triduum oznacza okres trzech dni. Triduum Paschalne odkrywa tajemnicę paschalną Jezusa Chrystusa. Jest to kulminacja wszystkich uroczystości liturgicznych w ciągu roku. Podczas Triduum Paschalnego katolicy wspominają najważniejsze wydarzenia swojego zbawienia. Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielka Sobota wraz z Wigilią Paschalną przebiegają przez istotny rdzeń wiary chrześcijańskiej: Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Uczestnicząc w Triduum Paschalnym, chrześcijanie chcą obudzić w nich żywą pamięć o cierpieniach, jakie Jezus Chrystus poniósł dla nich. Przygotowują swoje serca na świętowanie Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Dla katolików Wielkanoc to najważniejszy dzień w całym roku liturgicznym.

W Wielki Czwartek katolicy świętują Ostatnią Wieczerzę, podczas której Pan Jezus w wigilię swojej Męki i Śmierci ustanowił Sakrament Eucharystii i Sakrament Kapłaństwa służebnego. Tradycyjna nazwa tego dnia, Wielki Czwartek, pochodzi od łacińskiego wyrażenia mandatum novum – nowego przykazania – które wywodzi się ze słów Jezusa: „Daję wam nowe przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali; tak jak Ja was umiłowałem, abyście i wy się wzajemnie miłowali” (J 13, 34). W Wielki Czwartek Jezus ustanowił nowe przykazanie miłości. Podczas Mszy św. w Wielki Czwartek katolicy pamiętają, że Jezus Chrystus oddał im swoje Ciało i Krew jako lekarstwo na nieśmiertelność. Dlatego Eucharystia stała się źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego. Pokornym i wyrazistym gestem umycia nóg chrześcijanie są zaproszeni do przypomnienia tego, co Pan Jezus uczynił dla swoich apostołów: obmywając im nogi, w konkretny sposób głosił prymat miłości. Przewidywał także najwyższą ofiarę ze swojego życia, która zostanie skonsumowana następnego dnia na Kalwarii.

Wielki Piątek to dzień upamiętniający mękę, krzyż i śmierć Jezusa Chrystusa. To dzień ścisłego postu. Liturgia Wielkiego Piątku składa się z trzech części: liturgii słowa, adoracji krzyża i przyjęcia Komunii świętej. W Wielki Piątek nie ma Mszy św., ponieważ chrześcijanie zachowują cichą i żałobną atmosferę tego dnia. Ciało Chrystusa rozdawane w Wielki Piątek konsekrowane jest w Wielki Czwartek. W Wielki Piątek chrześcijanie wspominają upokorzenie, jakiego Chrystus Jezus dokonał za całą ludzkość. Umierając na krzyżu, Jezus wziął na siebie cierpienie i grzech całej ludzkości. Kult Krzyża przypomina chrześcijanom, że Krzyż Jezusa Chrystusa stał się w Wielki Piątek znakiem zwycięstwa. Uczestnictwo w Drodze Krzyżowej pomaga katolikom zjednoczyć się z cierpieniami Chrystusa.

Wielka Sobota charakteryzuje się głęboką ciszą oczekiwania. W kościołach nie przewiduje się żadnych specjalnych celebracji liturgicznych z wyjątkiem wieczornej Wigilii Paschalnej. W oczekiwaniu na wielkie wydarzenie, jakim jest Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, katolicy nie ustają wraz z Maryją w modlitwie i medytacji. W Wielką Sobotę wielkie znaczenie przywiązuje się do uczestnictwa w sakramencie pojednania, który jest niezbędnym sposobem oczyszczenia serca i przygotowania do świętowania Wielkanocy. Sobota ciszy, oczekiwania, medytacji, przebaczenia i pojednania doprowadzi wiernych do Wigilii Paschalnej. W sercu nocy od nowego ognia zapala się świeca paschalna, symbol Jezusa Chrystusa w chwale. Jezus Chrystus, światło ludzkości, rozprasza ciemności serca i umysłu i oświeca każdego człowieka, który przychodzi na świat. Wszyscy zgromadzeni wierni włączają się w procesję z powrotem do głównego sanktuarium. Kapłan niesie świecę paschalną, unosząc ją trzykrotnie i śpiewając: „Chrystus, nasze światło”. Ludzie odpowiadają śpiewem: „Dzięki niech będą Bogu”. Wszyscy w Kościele zapalają świece od paschału, a następnie udają się do sanktuarium. Następnie diakon lub kantor śpiewa Exultet. Jest to hymn uwielbienia Boga za światło świecy paschalnej z IV wieku, z czasów św. Ambrożego. Jest to piękna pieśń światła i chwały:

Raduj się, ziemio, w blasku chwały,
Promieniuj blaskiem swego Króla!
Chrystus zwyciężył! Chwała cię napełnia!
Ciemność znika na zawsze!…

Niech Gwiazda Poranna, która nigdy nie zachodzi
Znajdzie ten płomień wciąż płonący:
Chryste, ta Gwiazdo Poranna,
Który powrócił z martwych,
I rzucił swoje pokojowe światło na całą ludzkość,
Twój Syn, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Wigilia Paschalna potwierdza, że ​​Chrystus prawdziwie zmartwychwstał i śmierć nie ma nad Nim władzy. Przez swoją śmierć zwyciężył zło na zawsze i dał wszystkim ludziom życie wieczne z Bogiem Ojcem. Czytania biblijne podczas celebracji dają przegląd historii zbawienia oraz interwencji Boga w czasie i przestrzeni od czasów stworzenia aż po dzień dzisiejszy. Od czasów starożytnych Wigilia Paschalna była także świętem, w którym nawróceni dorośli przyjmowali chrzest i przystępowali do Kościoła. Katechumenowie przyjęli Sakrament Chrztu Świętego, a wszyscy wierni odnowili przyrzeczenia chrzcielne.

Niedziela Wielkanocna to dzień radości i świętowania. Katolicy świętują zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Czas postu i pokuty dobiegł końca! Wierni śpiewają Alleluja, aby wychwalać Boga za wszystkie cudowne rzeczy, które dzieją się w ich życiu. Wypełniają swoje życie życiem Zmartwychwstałego Pana Jezusa Chrystusa.

Podczas Triduum Paschalnego tysiące wiernych przybywa do Kościołów, aby wziąć udział w różnych uroczystościach. Pochodzą z różnych środowisk. Bogaci i biedni, zdrowi i chorzy, duzi i mali, należący do różnych kultur i środowisk, przychodzą, aby uczestniczyć w Boskiej Tajemnicy Jezusa Chrystusa. Tajemnica Paschy nie jest przeznaczona wyłącznie dla Chrystusa, ale dla każdego chrześcijanina.

Niech Jezus Chrystus, nasz Odkupiciel, napełni nas swoim życiem!

_____________________________________________________
M.A.J.